preloader
Scroll to top

Kultura Lasowiacka


Kamila PIECH - Festiwal Kultury Lasowiackiej

Kultura Regionalna

Lasowiacy

Las ojciec nasz – mówili Lasowiacy…

FESTIWAL KULTURY LASOWIACKIEJ:

  • od Kolbuszowej po Ulanów, od Leżajska po Stalową Wolę, przez Mdynię Głogowską, Grodzisko Dolne, Rudnik nad Sanem, Nową Dębę i Gorzyce z przystańkiem w Tarnobrzegu i wielkim gotowaniem Lasowiaczek z Karolem Okrasą w Baranowie Sandomierskim – porwał wszystkich do tańca i zabawy Festiwal Kultury Lasowiackiej.
  • Cały lipiec wędrował przez urokliwe, pełne lasów zakątki podkarpacia, wśród których wyrosło Lasowiackie przywiązanie do natury i skarbów przyrodu. Tak miłe dziś i nam.

Las ojciec nasz – mówili Lasowiacy…

a ich kultura z jej prostotą, przywiązaniem do natury i minimalizmem doskonale pasuje do współczesnych czasów. Nic dziwnego, że przeżywa renesans – w modzie, rzemiośle, muzyce i kuchni. Festiwal Kultury Lasowiackiej, który powędruje przez Podkarpackie w lipcu, jest tego najlepszym dowodem.

Lasowiacy to ludzie, którzy żyli w lesie, a dokładniej w Puszczy Sandomierskiej położonej w widłach Wisły i Sanu. Wisła wyznaczała ścisłą granicę od zachodu. San już taką granicą nie był. Po jego prawej stronie, niemalże po Biłgoraj i próg Roztocza, na terenie obejmującym dolinę Tanwi również mieszkali Lasowiacy.

– To jedna z bardzo nielicznych grup etnograficznych, która sama się nazwała. Stworzyły ją różne narodowości. Osadzano tu np. jeńców czasów wojen prowadzonych przez I Rzeczpospolitą, m.in. Tatarów, Szwedów, Rusinów, przywędrowali tu również Żydzi czy osadnicy z przeludnionego Mazowsza – wymienia dr Jolanta Dragan, etnograf z Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. – Po pewnym czasie koegzystencji, w tym wielonarodowym tyglu wytworzył się lud, który sam nazwał się Lesiokami, Lasakami czy inaczej Lasowiakami, wprost odnosząc się do lasu, który był ich miejscem do życia – żywicielem, schronieniem, domem.

„Las ojciec nasz, a my dzieci jego, idziemy do niego” – to powiedzenie w lasowiackiej gwarze brzmi tak: „Las – uociec nas, a my dzieci jigo, idziewa do nigo…”

Owo lasowiackie powiedzenie, które upowszechnił Franciszek Kotula, nie tylko jest często przywoływane w literaturze, ale wciąż pozostaje żywe i funkcjonuje w świadomości mieszkańców północnej części województwa podkarpackiego. – Niedawno prowadziliśmy badania terenowe na ten temat. Pokazały, że ludzie doskonale wiedzą, co zawdzięczają lasowi, że to on w najróżniejszy sposób zapewniał im bezpieczeństwo – mówi Jolanta Dragan.

– Określenia Lasowiacy już w połowie XIX wieku używał ks. Wojciech Michna, który zachwycił się kulturą tego ludu i opisał ją w sposób dość dokładny. Funkcjonowały jednak również takie nazwy jak: Lesioki, Lasaki, a w okolicach Leżajska i Harasiuk, gdzie mieszkała też ludność pochodzenia ruskiego – Lisowiacy.

Samowystarczalni Lasowiacy…

Właśnie głęboki związek z lasem najmocniej charakteryzuje tę kulturę wyrosłą w otoczeniu puszczy.

Las wkraczał we wszystkie aspekty życia i Lasowiacy nie wyobrażali sobie bez niego egzystencji. Zbierali w nim jagody, grzyby, pozyskiwali materiał na opał i budulec. Uprawiali puszczańskie rzemiosło – maziarstwo, dziegciarstwo, smolarstwo. Z drewna budowali domy, wykonywali meble, sprzęty domowe i gospodarskie, narzędzia rolnicze, a także naczynia dłubane i klepkowe itp. Z korzeni sosny wyplatali kosze. Mieli w lesie miejsca kultu. Stawiane w nim kapliczki były otoczone czcią i troską.

– Charakterystyczną cechą ludzi mieszkających w puszczach, a szczególnie widoczną u Lasowiaków była samowystarczalność i bardzo długo utrzymujący się archaiczny rys ich kultury. Nie tylko sami budowali sobie domy, wykonywali narzędzia, ale potrafili również produkować materiał na odzież. Strój, czyli odzież odświętna, to ich wizytówka – biała, zrobiona z lnu lub innych tkanin samodziałowych. Nie tylko płótno lniane umieli utkać i wybielić. Używali także sukna, wytwarzanego w miejscowych, wiejskich foluszach. Niektóre cieszyły się sławą – jak folusz w Rakszawie, gdzie powstawało charakterystyczne „siwe” sukno.

Odświętny, biały, lniany strój kobiety składał się z koszuli, spódnicy, zapaski, u mężatek także z charakterystycznie wiązanej chusty czepcowej. Mężczyźni stroili się w płótniankę – rodzaj płaszcza uszytego z dwóch warstw płótna, z wierzchu było cieniutkie, najpiękniej utkane i najdelikatniejsze. Od spodu podbijano go nieco grubszym płótnem lub suknem. Inny element męskiego stroju to sukmana, na którą stać było tylko najbogatszych gospodarzy. Do tego ubierano czapkę magierkę.

– Strój Lasowiaków ma bardzo archaiczny rys. Żadna inna grupa etnograficzna do okresu międzywojennego nie zachowała aż tylu elementów stroju ludowego w komplecie. Zachował się film sprzed niemal stu lat „Kolbuszowa 1929”. Kręcono go w dzień targowy. Na kolbuszowskim rynku obok miejskich elegantek widać także wiejskie kobiety sprzedające różne produkty. Są ubrane w taki właśnie, biały, lasowiacki strój. Na plecach mają jeszcze wełniane chusty, tzw. zaodziwki.

Jolanta Dragan z kulturą lasowiacką miała styczność od dziecka, odwiedzając rodzinę rozsianą po tym terenie. Od lat 80. XX wieku, prowadząc badania terenowe, przemierzyła wiele lasowiackich wsi, poznawała ludzi, przeprowadzała z nimi wywiady. – W pamięć wbiła mi się rozmowa z jedną ze starszych kobiet z okolic Kolbuszowej. Urodziła się jeszcze w XIX wieku i mówiła, że kiedy szło się do kościoła, żadna „z bab” nie ubrała się inaczej niż w biały len. „Choćby deszcz lał, choćby gorąco było, nie można było inaczej do kościoła pójść”.

Zróbmy razem coś dobrego dla województwa podkarpackiego

Jeśli zależy Ci na zrównoważonym rozwoju województwa podkarpackiego zapraszam do kontaktu.